Teatr Telewizji

premiera 28 kwietnia 1975

reżyseria - Zygmunt Hübner

przekład - Stanisław Brucz, Stanisław Ryszard Dobrowolski

realizacja TV - Barbara Borys-Damięcka

scenografia – Wojciech Sieciński

obsada:

Jegor Bułyczow - Tadeusz Łomnicki

Ksenia - Bohdana Majda

Aleksandra - Joanna Żółkowska

Warwara - Irena Szewczyk

Miełania - Zofia Rysiówna

Zwoncow - Piotr Fronczewski

Głafira - Anna Seniuk

Tiatin - Andrzej Piszczatowski

Baszkin - Bronisław Pawlik

Dostigajew - Lech Ordon

Jelizawieta - Eleonora Hardock

Pawlin - Bolesław Płotnicki

Doktor - Stanisław Bieliński

Trębacz - Tadeusz Fijewski

Zobunowa - Barbara Rachwalska

Propotiew - Franciszek Pieczka

Taisja - Marta Ławińska

Mokrousow - Krzysztof Majchrzak

Łaptiew - Marek Lewandowski

Donat - Janusz Paluszkiewicz


JEGOR BUŁYCZOW (Maria Brzostowiecka)

W cyklu Antologii Dramatu Powszechnego czeka nas w bieżącym tygodniu (18 X) jeden z tych spektakli, które określały niegdyś rangę teatru TV. “Jegor Bułyczow” Maksyma Gorkiego w reżyserii Zygmunta Hübnera to prawdziwie wielki popis licznego zespołu aktorskiego w dramacie mocnym znaczeniowo i bogatym jako fresk historyczno-społeczny. Rola tytułowa w tym spektaklu jest jedną z najciekawszych kreacji telewizyjnych Tadeusza Łomnickiego. Przyniosła mu też Złoty Ekran za rok 1975. O tej pracy powiedział nam wówczas: (Ekran 13/76) "Jegor Bułyczow” był moim pierwszym osobistym spotkaniem z dramaturgią Gorkiego... ten człowiek, tak pełen temperamentu, władczy, świadomy jest zbliżającego się końca jego świata. Jest postacią szczególnie bogato wyposażoną - żywiołowy stosunek do kobiet, instynkt despotyzmu, który popycha go do tyranii wobec rodziny, ale i nieprzejednanej walki z cerkwią, z zakłamaniem i religianctwem, obłudą uosobioną w postaci Miełanii (Zofia Rysiówna). A przy tym posiada dużo zdrowego rozsądku i jednak - serca, tego też nie miałem prawa go pozbawić".
Partnerowali Tadeuszowi Łomnickiemu w tym przedstawieniu Zofia Rysiówna, Anna Seniuk, niezapomniany Tadeusz Fijewski, Barbara Rachwalska, Bolesław Płotnicki, Bronisław Pawlik, Lech Ordon, Janusz Paluszkiewicz, Joanna Żółkowska, Piotr Fronczewski i in. Scenografia Wojciecha Siecińskiego.
Naprawdę warto zobaczyć to jeszcze raz, choćby dla przypomnienia, jaka moc i także atrakcyjność w warstwie anegdotycznej znamionowała telewizyjną twórczość, gdy np. Gorki miał w repertuarze priorytet przed, powiedzmy, Schnitzlerem. Epoka prawie ta sama, a waga rzeczy inna. Zresztą osądzicie Państwo sami, oglądając co tydzień Antologię rzeczy małych i większych z dawnych lat teatru TV.
Maria Brzostowiecka
”Ekran” nr 41, 12 października 1986

JEGOR BUŁYCZOW I INNI

Maksym Gorki odegrał szczególną rolę w teatrze XX wieku jako twórca dramatu o najostrzejszych akcentach demaskatorskich wobec odchodzącej rzeczywistości społecznej. Jego pierwszą sztukę “Mieszczanie” wystawił w 1902 roku MChAT. O próbie generalnej tego przedstawienia tak pisał Konstanty Stanisławski: “Do teatru skierowano wzmocnione oddziały policji, na placu przed teatrem rozjeżdżała policja konna. Można było pomyśleć, że przygotowywaliśmy się nie do próby generalnej, lecz do generalnej bitwy”. Zarówno “Mieszczanie”, jak i napisane w rok później Na dnie były wyrazem walki Gorkiego o godność człowieka. Teatr wystawiając te sztuki stawał się niejednokrotnie widownią demonstracji, które czasem przenosiły się na ulice miast. Tak było np. w Białymstoku po przedstawieniu Mieszczan.
“Jegora Bułyczowa”, którego prapremiera odbyła się w Moskwie w 1932 roku, grano także wielokrotnie na scenach polskich. Ostry dramat polityczny pociągał inscenizatorów jako materiał do spontanicznej manifestacji postępowych poglądów i postaw. Sztuka ukazuje dom kupca Bułyczowa, jego rodzinę, otoczenie i warunki, w jakich żyje. Demaskuje moralność ludzi, którzy czyhają na śmierć Bułyczowa, by rozgrabić po nim majątek. Bułyczow dostrzega to i sam odsłania oblicze swojej klasy, wydając na nią wyrok potępienia. Jednocześnie nadchodzą nowe czasy. Lata I wojny światowej bezlitośnie obnażyć miały słabość i rozkład rządów caratu.
"Występujemy jako sędziowie świata skazanego na zagładę" - mówił Gorki otwierając w 1934 roku pierwszy Zjazd Pisarzy Radzieckich. Ten osąd świata kapitalistycznego snuje się przez całą twórczość Maksyma Gorkiego.
Wielką dynamikę i rozmach jego dramaturgii zaprezentują telewidzom znakomici odtwórcy przygotowywanej właśnie w teatrze TV inscenizacji “Jegora Bułyczowa”. Reżyser przedstawienia Zygmunt Hübner, zaprosił do współpracy aktorów znakomitych, reprezentujących klasę godną najoryginalniejszego utworu wielkiego pisarza i ideologa. Tak więc w roli Jegora Bułyczowa ujrzymy Tadeusza Łomnickiego, siostrę Miełanię zagra Zofia Rysiówna, w pozostałych rolach - Anna Seniuk, Bohdana Majda, Joanna Żółkowska, Bolesław Płotnicki, Lech Ordon, Tadeusz Fijewski, Franciszek Pieczka i inni. To wielkie widowisko obejrzymy 28 kwietnia br.
“Ekran” nr 16, 20 kwietnia 1975

TEATR I STUDIO 2. NA TELEWIZYJNYM EKRANIE (Małgorzata Karbowiak)

Na początek - kilka refleksji o spektaklu “Jegor Bułyczow i inni” pokazanym w poniedziałkowym Teatrze TV. Sztuka ta rozgrywająca się w przededniu wybuchu rewolucji ukazuje kruchość podstaw, na jakich zbudowany był mieszczański świat carskiej Rosji, swoistą hierarchię wartości, w której jedynie liczyła się moc nabywcza pieniądza, degrengoladę moralną kupieckich warstw średnich, a także przedstawicieli Kościoła. Bohater, którego śmiertelna choroba nieoczekiwanie staje się czymś w rodzaju probierza odsłaniającego prawdziwe twarze wszystkich członków rodziny, buntuje się nie tylko przeciw swojej bezsilności i zastojowi w interesach. On nieoczekiwanie musi zdać sobie sprawę, z tego, iż nadchodzące rewolucyjne przemiany oznaczają zarazem koniec świata wartości, w którym do tej pory żył. Także - koniec określonego porządku społecznego. Kontakt z Mełaniją i Pawlinem, najbardziej gorliwymi obrońcami starego świata, odsłania mu w całej rozciągłości nicość moralną tego porządku, w którym wszystko podporządkowane jest jednemu celowi, w którym wartość człowieka mierzy się jedynie zdolnościami do pomnażania kapitału. Końcowa scena sztuki - śmierć bohatera - oznacza zarazem początek rewolucji, nieuchronności nowego...
Sztuka Gorkiego uzyskała interesujący kształt telewizyjny. Głównym walorem tej inscenizacji jest znakomita rola Tadeusza Łomnickiego - kupca Bułyczowa. Jego bohater jest nie tylko rosyjskim kupcem pełnym rozmachu w postępowaniu, przewidującym i pełnym inicjatywy, równie zaborczym w interesach, co i w używaniu życia, ale przede wszystkim postacią czującą, umiejącą wyciągać prawidłowe wnioski z sytuacji, w których uczestniczy. Łomnicki pokazał pewną charakterystyczność swego bohatera, ale także dał przejmujący w sensie psychologicznym portret kliniczny umierania człowieka, który do końca ma świadomość swej niedalekiej śmierci.
Bardzo ciekawie zarysowane zostały także niektóre postacie drugiego planu. Na najwyższe pochwały zasługuje zwłaszcza epizod Tadeusza Fijewskiego, który w roli starego człowieka z trąbą, nabierającego ludzi na leczenie, dał prawdziwy popis aktorstwa. Ciekawą rolę stworzyła także w napisanej jakby dla niej roli Mełanii - Zofia Rysiówna. Była w jakiś sposób demoniczna, a zarazem umiała pokazać wszystkie "ludzkie" namiętności i słabości, jakie skrzętnie ukrywała przed światem. Nie ulega wątpliwości, te "Dni Kultury Radzieckiej" znalazły w ten sposób także i w telewizji swoje znakomite zakończenie.
Małgorzata Karbowiak
”Głos Robotniczy” nr 96, 30 kwietnia 1975

CZYTELNICY DO TK

SZTUKA GORKIEGO WYWARŁA na mnie bardzo duże wrażenie. Na szczególne wyróżnienie w spektaklu zasługuje gra Tadeusza Łomnickiego w roli tytułowego bohatera - pełna ekspresji, wspaniała. Łomnicki doskonale odtworzył postać człowieka - demaskatora swojej upadającej klasy. Z brutalną szczerością obnażał jej wady, zakłamanie i obłudę.
Jego Bułyczow to człowiek, który bardzo kochał życie. Silny, twardy i nieustępliwy zdawał sobie w pełni sprawę ze swojego postępowania, jednak w obliczu śmierci okazał się słaby i bezradny. Chciał żyć mimo świadomości, że jego życie się kończy. Przez tę swoją bezradność i lęk w obliczu śmierci postać Bułyczowa staje się nam bliższa. Nazwałam Jegora Bułyczowa demaskatorem. Wydaje mi się, że uzasadnieniem tego stwierdzenia jest samo postępowanie głównego bohatera. W rozmowach prowokował rozmówców do wyznań, które ich demaskowały. Odsłaniał w ten sposób ich fałsz, drapieżność, zanik uczuć i więzów rodzinnych.
Poza kreacją Łomnickiego-Bułyczowa duże wrażenie wywarły na mnie dwa epizody w spektaklu: z nawiedzonym (Franciszek Pieczka) i trębaczem (Tadeusz Fijewski). Rola Tadeusza Fijewskiego była, moim zdaniem, drugą świetną kreacją aktorską w tym spektaklu.
DANUTA PIELUCHA
X LO Poznań
WIELKIE WALORY TREŚCIOWE sztuk, wysoki stopień ich aktualności w czasach współczesnych to bez wątpienia główne wyróżniki twórczości M. Gorkiego. Sztuka "Jego Bułyczow i inni", przedstawiona w Teatrze Powszechnym TV, jest potwierdzeniem tej tezy. Głównym problemem widowiska był problem kształtowania się świadomości rewolucyjnej. Pokazując życie szlachty w Rosji carskiej, pokazuje jednocześnie Gorki ich nastroje w owych tak trudnych dla carskiego despotyzmu w czasach. Na plan pierwszy należy wysunąć w sztuce epizodyczną, ale jakże ważną postać Łaptiewa, kreowaną w spektaklu przez Marka Lewandowskiego. On jest symbolem tego, co zdaniem Gorkiego najwartościowsze. Krańcowa, reprezentująca inny świat, jest postać Jegora Bułyczowa, ziemianina, dla którego jak się domyślamy do czasu choroby najwyższą, niepodważalną wartość stanowił pieniądz. Bułyczow nie cieszył się sympatią ludzi. Posiadanie przez niego majątku, o który toczy się ustawiczna walka w kręgu rodziny, powoduje, że Jegor jest człowiekiem bez skrupułów, pewnym siebie, z którym każdy musi się liczyć. Ta pewność siebie i choroba, która wyzwoliła w nim niejako jego drugie oblicze, sprawiły, że Jegor z całą bezwzględnością krytykuje Kościół. Ten fakt nie kwalifikuje jednak Bułyczowa w poczet ludzi przydatnych rewolucji. Jego mentalność, kształtowana przez odrębny ustrój, wymagałaby całkowitej przemiany.
Sztuka Gorkiego to także dramat człowieka owładniętego chorobą, dla którego jedyną perspektywą jest śmierć. To wszystko, co Bułyczow robi w ostatnich dniach swego życia, stanowi chyba próbę rozrachunku z rzeczywistością. Końcowa scena utworu - scena śmierci opuszczonego Bułyczowa - przy akompaniamencie rewolucyjnych pieśni urasta do rangi symbolu. Jego śmierć jest śmiercią tego, co związane ze starym światem. Z kolei fakt, że wszyscy domownicy wpatrują się z zainteresowaniem w okno i dzieją e się tam wypadki, może świadczyć o tym, że właśnie oni będą najbardziej podatni na ideę przebudowy rzeczywistości.
Tadeusz Łomnicki w roli Jegora Bułyczowa przeszedł samego siebie. Właściwie spektakl był widowiskiem, w którym brał udział tylko Łomnicki, pozostali aktorzy tworzyli tylko tło dla tego artysty.
MIECZYSŁAW BUBRZYCKI
Lipniki, pow. Kolno
OBECNIE FAWORYZUJEMY NIEzaprzeczalnie teraźniejszość. Najlepszym tego dowodem jest chociażby wprowadzenie stosunkiem 3:1 przewagi ilościowej premier Teatru Wpółczesnego TV nad premierami Teatru Klasycznego. Mamy jednakże nadzieję, że poziom sztuk wystawianych w ramach pierwszej sceny wyrośnie ponad kunszt "Gry na Jednego", a nie ugrzęźnie gdzieś w nieudolnie przedstawionej "Zapalniczce". Nie przyjdzie nam jednak zrezygnować z oglądania przedstawień teatru TV chociażby dopóty, dopóki jego repertuar będzie oparty na dziełach rosyjskich i radzieckich pisarzy. Trudno zapomnieć "Wiśniowy sad" i "Trzy siostry", trudno nie zachować w pamięci "Opowiadań Starego Rabatu" i spektaklu wystawionego ostatnio - "Jegora Bułyczowa" Gorkiego.
Jegor Bułyczow i inni - to główni bohaterowie sztuki. W samym tytule pragnął podkreślić Gorki związek a jednocześnie odrębność Bułyczowa na tle pozostałych mieszkańców domu. Czymże zasłużył sobie ten człowiek na takie wyróżnienie? Warwara, Andriej, Timofiej, Miełania i inni czynią wrażenie ludzi bez fałszu kochających tylko swoje ruble, natomiast Jegor prawdziwą ludzką miłość przelał na Szurę i Głaszę. Schorowany Bułyczow zna beznadziejność swego stanu zdrowia, jednak nie wyczuwamy w jego zachowaniu rezygnacji. Pragnienie życia eksponuje jeszcze jego upór, nienawiść ku krętactwu i gwałtowność charakteru. Z jakąż pasją łamie reguły gry ustanowione przez domowników, burzy misternie ułożony plan, w którym podstawowy przepis brzmi: "nikt nie musi wyrażać tego, co myśli, ale i surowo zabrania się słuchaczom okazywać, iż nie wierzą w to, co się mówi". Bułyczow zaczyna buntować się, nie wszystkich jednak potępia, nie na wszystkich patrzy z jednakowym politowaniem. Wyrzuca z domu "renomowaną znachorkę", ale sowicie wynagradza trębacza. Jegora urzeka w trębaczu jego świadomość oszukiwania innych, a jednocześnie głęboka wiara i pragnienie, aby to, co wykonuje, było nie tylko fałszem, lecz i skutecznym środkiem. Koncert zainicjowany przez Jegora ma pomóc nie tylko jemu w odzyskaniu zdrowia, ale także słuchaczom w uleczeniu swoich ambicji i powrocie do normalnego życia.
Czy znaczy to, że Jegor jest człowiekiem bez skazy, że nie ma na sumieniu żadnych grzechów? Sam zapewnia, że tak nie jest i my wiemy, że ma rację. Bo czyż mógłby tak po mistrzowsku demaskować wszystkich, nie biorąc udziału w życiu tego brudnego światka, gdzie zdobywa się przewagę knowaniami, przewrotnością i nieufnością? Czy znaczy to więc, że Jegor jest największym ze wszystkich otaczających go ludzi obłudnikiem bowiem potępia te wady w innych, które są i jego udziałem? Mimo pozoru nie jest tak. Umiłowanie uczciwości i chęć obnażania prawdy są u Bułyczowa autentyczne. Dlatego z czystym sumieniem czujemy ku niemu mimowolną sympatię.
LILIANNA MIESZCZAŃSKA. II LO Gorzów Wielkopolski
O SZTUCE "ŚWIATŁA WIECZORU"
ŻYCIE I PRACA W REDAKCJI przebiegają jednostajnie, normalnie. Dziennikarze tu pracujący też są zwyczajni, prawdziwi. Mimo jednak pozorów lekkości tematu sztuka Arbuzowa porusza poważne problemy życiowe, aktualne także i w naszej rzeczywistości - np. problem odwagi cywilnej, ukazanej na przykładzie zachowania się poszczególnych pracownikowi redakcji w momencie wydrukowania zaczepnego artykułu. Mamy możność zaobserwować różne postawy, jakie zajmują koledzy wobec śmiałego autora. Młody człowiek zyskuje pełną aprobatę a nawet poparcie ze strony redaktora Palczykowa, odmienne stanowisko zajmuje redaktor naczelny, dla którego wytyczne "z góry" znaczą o wiele więcej niż sprawa ratowania zagrożonego środowiska naturalnego. Inną jeszcze postawę - człowieka, który zmienia zdanie i umie przystosować się do okoliczności - reprezentuje Gałecki.
Niewątpliwie atmosfera autentyzmu i naturalności i stworzona w spektaklu była zasługą znakomitych aktorów, wśród których mogliśmy podziwiać Zbigniewa Zapasiewicza jako red. Kowalewa, Jerzego Dobrowolskiego jako Palczykowa i Wojciecha Pokorę w roli Gałeckiego. Typ "uroczej sekretarki" w sposób sugestywny stworzyła Ewa Wawrzoń, wśród postaci epizodycznych na uwagę zasługuje rola Bożeny Dykiel jako kelnerki. Koncepcja reżyserska Jana Kulczyńskiego - pokazania "Świateł wieczoru" właśnie w takim naturalnym klimacie wydaje mi się bardzo słuszna. Lubimy oglądać w telewizji sprawy, którymi żyją na co dzień ludzie i które można uważać jako swoje własne.
ELŻBIETA WALASZCZYK II LO Gorzów Wielkopolski

JEGOR BUŁYCZOW. TEATR TV (Janina Szymańska)

"Jegor Bułyczow i inni" - jedno z ostatnich dzieł Gorkiego - wywoływało podobno kiedyś najwyższe protesty. Ale może właśnie z załamania ostrości spojrzenia one wynikały? Bo Jegor Bułyczow to w gruncie rzeczy postać sympatyczna; jego żywotność zaprzecza wszelkim przekonaniom o degeneracji woli u przedstawiciela, tej klasy, przeciwko której zwróci się niebawem rewolucja. Dzieje się tu zresztą rzecz dosyć znamienna. Gorki, często nawet wbrew własnym poglądom, pozostaje głębokim realistą. Historia Jegora Bułyczowa staje się historią narodzin kapitalizmu w Rosji, kapitalizmu, który nie zdążył się rozwinąć i zginął, pokonany w zalążku przez nowy, bardziej postępowy system społeczny, który przyniosła ze sobą rewolucja. Powiew tej rewolucji wyraźnie daje się w sztuce odczuć. Zawiązuje się w niej jakiś zdumiewający sojusz - bogacz, spryciarz i wyzyskiwacz Jegor Bułyczow zdaje się podawać ponad głowami strasznych mieszczan - jakby bezwiednie, intuicyjnie - rękę rewolucji. Nic też dziwnego - bo on też, tak samo jak Łaptiew, jak Szura, której sympatie nie budzą wątpliwości, rozsadza zastałą strukturę carsko-rosyjskiego społeczeństwa. Były subiekt, który zrobił olbrzymią karierę, nie przebierając w środkach, gardzi tymi, którzy mu do tej kariery posłużyli.

Tadeusz Łomnicki zagrał Bułyczowa jako człowieka, który podlega wszelkim słabościom życia i który przede wszystkim pragnie żyć.

Znakomity w pierwszej części, kiedy choroba dopiero się zaczyna, i kiedy jego żywotność połączona zresztą z wyrozumiałością dla słabości innych, każe ludziom bać się go i nienawidzić. Bo Bułyczow jest wyrozumiały dla błędów życia. Żywi pogardę silnego człowieka dla wegetacji i pasożytnictwa. Przełom następuje w momencie, gdy dowiaduje się o swojej śmiertelnej chorobie. Jego Łomnickiego był może nieco stropiony, zdezorientowany, ale nie przeżył głębokiego załamania. Zresztą to zagubienie trwało tylko chwilę (sceniczną), by znów przerodzić się w bunt, by znów ustąpić miejsca nieposkromionej żądzy życia. Aż do ostatniej chwili. Może dlatego w kontekście całego przedstawienia najsłabiej wypadły sceny z próbami wprowadzenia znachorów i nawiedzonych.

Zygmunt Hübner podszedł chyba ze zbyt wielkim szacunkiem do całości tekstu - bo z kilku luźnych scen można było - bez szkody dla zwartości i wymowy przedstawienia - zrezygnować. Ale pokazany przez niego spektakl miał oddech wielkiej sztuki, a rozgrywany w płaszczyźnie psychologicznej konflikt między kapitalistą, który na starość stał się nieomal marzycielem, a jego otoczeniem, dla którego zawsze istniały tylko kanony mieszczańskiej przyzwoitości spowijające fałsz i obłudę - trzymał w napięciu i budził zainteresowanie dla jego bohaterów.

P.S. Przydałby się jednak nowy przekład - chyba nie tylko tej sztuki Gorkiego. Istniejące grzeszą taką ilością rusycyzmów, że aż czasem przestaje być zrozumiały sens wypowiadanych zdań. Tylko pozornie najłatwiej się tłumaczy z języków do siebie podobnych. Albowiem przekład polega nie tylko na tłumaczeniu słów, lecz przede wszystkim na oddawaniu struktur językowych i również - myślowych.

Teatr Telewizji: 28 IV 1975. Maksym Gorki: "Jegor Bułyczow i inni". Przekład: Stanisław Brucz i Stanisław R. Dobrowolski. Reżyseria - Zygmunt Hübner. Scenografia - Wojciech Sieciński. Realizacja telewizyjna - Barbara Borys-Damięcka. Wykonawcy: Tadeusz Łomnicki, Bohdana Majda, Joanna Żółkowska, Irena Szewczyk, Zofia Rysiówna, Piotr Fronczewski, Anna Seniuk, Andrzej Piszczatowski, Bronisław Pawlik, Lech Ordon, Eleonora Hardock, Bolesław Płotnicki, Stanisław Bieliński, Tadeusz Fijewski, Barbara Rachwalska, Franciszek Pieczka, Marta Ławińska, Krzysztof Majchrzak, Marek Lewandowski.

SPOTKANIE Z AKTOREM. TELEWIZYJNY RAPTULARZ

Tadeusz Łomnicki grający Jegora Bułyczowa! Czy trzeba jeszcze coś dodawać? Ostatnia premiera poniedziałkowego teatru telewizji ściągnęła zapewne miliony widzów. Łomnickiego dawno nie widzieliśmy na małym ekranie w wielkiej roli. W teatrach również nie pojawia się zbyt często. Telewizyjny Jegor Bułyczow być może przyniesie zmianę. A na pewno wyznacza jakąś granicę w twórczości aktora.
Bułyczowa nie może grać artysta młody, nawet tej klaty co Łomnicki, dysponujący nieograniczoną sprawnością techniczną w deformowaniu twarzy, postaci, głosu. Bułyczowem może być aktor dojrzały, doświadczony, mający za sobą szmat życia. Tu już nie wystarczą żonglerskie sztuczki, absolut techniki, charakteryzacja. W sztuce Gorkiego trzeba grać starego, umierającego człowieka.
Starych ludzi grywał Łomnicki również dawniej. Pamiętamy znakomitego Łatkę z "Dożywocia". Skurczoną chorobliwie sylwetkę skąpca i strasznie zdeformowaną twarz. Pamiętamy też Artura Ui z dramatu Brechta - ekspresyjny, żywiołowy portret Hitlera. Albo staruszka z opowiadania Czechowa, jedno z trzech różnych wcieleń z wieczoru telewizyjnego, poświęconego nowelistyce pisarza rosyjskiego.
W tamtych kreacjach Łomnicki, pokonywał umiejętnościami dane mu przez naturę warunki fizyczne i psychiczne. Jegora grał prawie bez charakteryzacji i przeobrażeń psycho-fizycznych. Grał człowieka o ogromnej sile witalnej, pragnącego żyć za wszelką cenę, prawie wolterianina urągającego światu i Bogu za spotykającą go krzywdę.
Inne spotkanie zawdzięczamy zakończonym niedawno Dniom Kultury Radzieckiej. Do Polski przyjechał znów Arkadij Rajkin, twórca słynnego Leningradzkiego Teatru Miniatur, a nade wszystko niezrównany aktor, specjalizujący się w występach solowych, szczególnie w monologach satyryczno-humorystycznych. Telewizja nadała obszerne fragmenty programu, z jakim Rajkin występował w Warszawie.
Rajkin ma coś wspólnego z Łomnickim. Potrafi znakomicie zmieniać osobowość - wygląd zewnętrzny, głos, charakter. Robi to w mgnieniu oka. Przygotowane peruki i inne akcesoria sztuki charakteryzatorskiej walnie mu w tym pomagają, ale najważniejsze osiąga artysta własnymi umiejętnościami. Głosem, gestem, mimiką kształtuje odmienne osobowości. Przeważnie wybiera osoby z wyraźnymi wadami. Wyolbrzymia cechy złe i poddaje krytyce. Przed nami przewija się galeria postaci utrudniających nam życie, przeszkadzających w prawidłowym rozwijaniu stosunków między ludźmi...
W poniedziałek 21 kwietnia oglądając przedstawienie sztuki Aleksieja Arbuzowa "Światła wieczoru", sztuki o dziennikarzach, spotkaliśmy się z Jerzym Dobrowolskim. Aktora tego rzadko oglądamy w teatrach i w filmach. Czasem pojawia się w rolach epizodycznych. W latach ostatnich Dobrowolski całkowicie poświęcił się twórczości estradowej i kabaretowej. Zawsze był mistrzem humoru abstrakcyjnego i satyry. On to przecież stworzył kabaret "Owca". Później był ozdobą telewizyjnego "Ekspresu" i radiowego ITR-u Ale i z tej współpracy nie zawsze wszystko wychodziło. Dobrowolski rozpraszał swój talent w... radiowych audycjach reklamowych.
Powierzenie mu głównej roli w dramacie Arbuzowa, w sztuce tylko częściowo komediowej, powitałem z wielkim zadowoleniem. Dobrowolski nie zaprzepaścił szansy. Głównego bohatera Palczykowa, postawionego przed trudnym wyborem, wyposażył w cechy pogodne, ciepłe, lekko ironiczne, ale nie kpiarskie.
Czekamy na następny występ przed kamerami.

KONIEC MIESZCZAŃSKIEGO ŚWIATA (R. S.)

"Jegor Bułyczow" jest testamentem Gorkiego. Sztuka napisana w roku 1931, wystawiona po raz pierwszy w Teatrze im. Wachtangowa w Moskwie w rok później, zawiera sumę myśli i doświadczeń wielkiego pisarza, jego spojrzenie na przeszłość swojego kraju z perspektywy zwycięskiej rewolucji. Jest to więc wielki, pełen zjadliwej ironii i szyderstwa obrachunek z klasą, która przegrała i odchodzi w nicość: z rosyjskim mieszczaństwem, owym światem bogatych kupców, brzuchatych popów, liberalnych adwokatów, ich posłusznych sług i zauszników.
I jest w tej sztuce wspaniała rola, centralna postać śmiertelnie chorego Bułyczowa, wzbogaconego chłopa, który ogniskuje w sobie jak soczewka całą historię swej klasy.
O sukcesach "Jegora Bułyczowa" decydowały zawsze dwa elementy: umiejętność nakreślania tła społecznego wydarzeń, ich głębokiego sensu metaforycznego, oraz gra aktora wcielającego się w postać tytułową. Bułyczowa grali wielcy aktorzy. Obecnie w telewizyjnym spektaklu reżyserowanym przez Zygmunta Hübnera wystąpił w tej roli Tadeusz Łomnicki.
Łomnicki zagrał człowieka, w którym wyczuwa się jeszcze ową chłopską siłę i witalność, która cechowała kiedyś Bułyczowa, lecz obecnie strawiona została doszczętnie przez nieuleczalną chorobę. Dał studium choroby i świadomości nieuchronnej śmierci. Ładnie uczcił Łomnicki 30-lecie swego debiutu scenicznego. Można dyskutować z samą koncepcją ujęcia postaci, lecz nie można odmówić tej realizacji konsekwencji i maestrii wykonania.
Również pozostałe role grane są bardzo dobrze. Zygmunt Hübner zgromadził przed kamerami plejadę znakomitych aktorów. Szczególnie udana wydała mi się postać Dostigajewa, w wykonaniu Lecha Ordona, przeorysza Melania Zofii Rysiówny, Głafira Anny Seniuk, Trębacz Tadeusza Fijewskiego, Propotiej Franciszka Pieczki, Szura Joanny Żółkowskiej i Zwoncow Piotra Fronczewskiego. Zresztą każda nawet najmniejsza rola, zagrana została tu w sposób pełny i odpowiedzialny.
Dawno nie widzieliśmy w telewizji przedstawienia o tak wysokim i wyrównanym poziomie aktorskim.

RAJKIN, BUŁYCZOW I INNI (D. W.)

TYDZIEŃ ubiegły upłynął pod znakiem Dni Kultury Radzieckiej, co sprawiło, że mieliśmy okazję oglądać szereg programów poświęconych różnym dziedzinom życia Kraju Rad, a także przyjaznym związkom między naszymi narodami. Jeśli chodzi o ten właśnie problem, niezmiernie wzruszający był film przygotowany przez Maję Wójcik, a noszący znamienny tytuł "Pamięć serca", film o losach ludzkich naznaczonych przez wojnę.
Pani Aniela Awkusiewicz jako młoda dziewczyna w czasie wojny zaopiekowała się dwoma małymi chłopcami, synkami płk. Szmaliewa, wędrowała z nimi długo, aż dotarła na Syberię i tam odnalazła ewakuowaną wraz ze szpitalem matkę dzieci. Potem wstąpiła do wojska, wróciła do Polski i minęło wiele czasu, zanim opublikowała w "Kobiecie i Życiu" swój list. Przedrukowała go "Sowietskaja Żenszczina" i oto odezwała się Olga Szamaliewa. Obie rodziny spotkały się w Polsce po 30 latach. "Pamięć serca" przetrwała, szczerze wzruszeni, tak bliscy, choć oddzieleni granicami i setkami kilometrów ludzie mogli się spotkać, przypomnieć sobie lata wojny i opowiedzieć swe powojenne losy.
"Rajkin w Warszawie" to program o zupełnie innym charakterze, a przecież także budzący nutę ciepłego wzruszenia, bo Rajkin to ktoś, kogo znamy, kogo lubimy, cenimy i z prawdziwą przyjemnością oglądamy. Dobrze więc, że korzystając z pobytu artysty w Warszawie, telewizja przekazała nam spotkanie Rajkina z publicznością w Domu Kultury Radzieckiej. To znakomity aktor, a właściwie "cała instytucja aktorstwa", instytucja nie mająca równej sobie, budząca od lat prawdziwy entuzjazm i zainteresowane.
"Teatr Rajkina nie zmienia się nigdy. Zawsze ukazuje ludzkie słabości i godzi we wszystkich bez wyjątku, którzy na to zasługują. Uważa, że w naszym życiu zachodzą zjawiska szkodzące postępowi i z nimi należy walczyć. A że najlepszą bronią jest śmiech, więc śmiejmy się - mówi Rajkin, bo co śmieszno, nie grzeszno - tak pisała o spektaklu Leningradzkiego Teatru Miniatur Barbara ZALIWSKA. Oczywiście nie oglądaliśmy całego spektaklu, jednakże to co nam pokazano, wystarczyło, by się przekonać zarówno o wybitnym aktorstwie Rajkina, jak również o wielkim talencie konferansjera i gawędziarza. To było naprawdę urocze spotkanie.

"Jegor Bułyczow i inni" to już klasyka. Klasyka, do której często wracamy. Przede wszystkim ze względu na niesłychanie mocny ładunek dramatyzmu, wynikający z niezwykle ostrej, demaskatorskiej pasji autora. Ten świat, który odchodził i ludzie, którzy w nim żyli, mierzili Gorkiego, stąd ostrość spojrzenia i mocno narysowane sylwetki bohaterów. "Występujemy jako sędziowie świata skazanego na zagładę" - mówił Gorki w jednym ze swych wystąpień. I jako sędzia był bezwzględny i brutalny. Obnażał swych bohaterów do końca i potępiał bez reszty. Ale też ci jego bohaterowie to ludzie z krwi i kości, mistrzowsko narysowani i dający aktorom pełne pole do popisu. Wykorzystano to w Teatrze Poniedziałkowym. Dawno nie widziany na telewizyjnej scenie Tadeusz Łomnicki stworzył przejmującą i wyrazistą postać Bułhakowa.
Aktorsko cały zresztą spektakl był bardzo dobry, trudno wymieniać wszystkich, ale warto choćby Zofię Rysiównę, która zagrała bezbłędnie zimną i podstępną Miełanię.

PSYCHOTERAPIA CZY "PIGUŁKI SZCZĘŚCIA"
Temat podjęty w czasie ostatniego "Konsylium" jest szczególnie aktualny i społecznie ważki, dotyczy leków psychotropowych, o których wiemy, że są używane i nadużywane przez miliony ludzi zarówno u nas, jak i w całym świecie. Bezsenność, nerwice, stany podniecenia i stany depresji sprawiają, że ludzie, niekoniecznie chorzy psychicznie i nie zawsze z porady lekarza, sięgają po różnorakie pigułki. Z tego rodzi się szereg pytań: czy można długo i bezkarnie zażywać leki psychotropowe, czy można się do nich przyzwyczaić i uzależnić od nich, czy używanie tych leków wraz z innymi bywa szkodliwe, jakie są skutki psychologiczne i somatyczne, wynikające z brania tych leków itd.? To jest jedna seria pytań, inne dotyczą spraw bardziej złożonych, np. czy farmakologicznie można zmienić osobowość, w jakim stopniu psychoterapia może zastępować leki, czy też - w jakim kierunku pójdzie rozwój lecznictwa psychiatrycznego? Nad zagadnieniami tymi dyskutowali i na pytania odpowiadali: prof. dr Stanisław CWYNAR i dr Ewa ANDRZEJEWSKA (psychiatrzy), prof. dr Andrzej DANYSZ (farmakolog) i dr Kazimierz GODOROWSKI (psycholog).
Program był bardzo interesujący, szkoda, jak zwykle, że nie wszyscy mogli go oglądać (emitowany w pr. II). Może by warto następnym razem zająć się bardziej szczegółowo właśnie psychoterapią?

JEGOR BUŁYCZOW I INNI. DZIŚ W TEATRZE TV (HAL)

Nie tak dawno oglądaliśmy w TV "Wassę Żeleznową" Gorkiego, a oto Poniedziałkowy Teatr proponuje nam kolejną sztukę wybitnego radzieckiego dramaturga, o podobnej tematyce. W "Wassie Żeleznowej" Gorki w znakomity sposób przedstawił rozkład rodziny mieszczańskiej, który dokonuje się pod naporem rewolucji. Motyw ten, przewijający się zresztą i w wielu innych utworach Gorkiego, swe najpełniejsze rozwinięcie znalazł w dramacie "Jegor Bułyczow i inni".
W sztuce tej, którą dziś właśnie zobaczymy na małym ekranie, Gorki naszkicował wyjątkowo tragiczny i przejmujący konflikt jednostki świadomej bankructwa swej klasy i niezdolnej do ostatecznego z nią zerwania.
"Jegora Bułyczowa" napisał Gorki w roku 1932 jako jedno z ogniw całego cyklu dramatów o rewolucji i jednocześnie jako jeden ze swych ostatnich utworów, a więc swego rodzaju odautorską wypowiedź, na kilka lat przed śmiercią. I może właśnie dlatego jest to jego najostrzejszy dramat polityczny, sztuka, która pociągała bardzo wielu inscenizatorów przede wszystkim jako materiał do spontanicznej manifestacji postępowych poglądów i postaw.

Prapremiera "Jegora Bułyczowa" odbyła się w roku 1932 w Moskwie i Leningradzie, a w roku 1936 miała miejsce prapremiera polska. Sztuka grana była wówczas w naszym kraju kilka zaledwie razy, a na jednym z przedstawień doszło do reakcyjnej manifestacji przeciw jej wymowie. Wkrótce zresztą "Jegora Bułyczowa" wyeliminowano zupełnie z repertuaru polskiego teatru międzywojennego, z powodu zbyt ostrych akcentów politycznych. Konający na raka bohater sztuki zbyt wyraźnie symbolizował tragizm i beznadzieję masy społecznej. Kiedy Jegor konając krzyczy: "Koniec świata!" - i dla niego i dla innych staje się jasne, że wraz z nim dogorywa cały mieszczański świat, stoczony rakiem chciwości, nieuchronnie skazany na zagładę.
"Jegora Bułyczowa i Innych" charakteryzuje wielka dynamika i rozmach dramaturgiczny. Obie te cechy sztuki wydobywa bardzo wyraźnie w swej telewizyjnej inscenizacji ZYGMUNT HÜBNER. Reżyser spektaklu zaprosił do współpracy nad dziełem Gorkiego całą plejadę wybitnych aktorów. W roli głównej ujrzymy więc Tadeusza Łomnickiego a towarzyszyć mu będą: Bohdana Majda, Zofia Rysiówna, Anna Seniuk, Piotr Fronczewski, Bronisław Pawlik, Tadeusz Fijewski, Franciszek Pieczka i wielu innych. Scenografia spektaklu jest dziełem Wojciecha Siecińskiego, a realizacja TV - Barbary Borys-Damięckiej.

JEGOR BUŁYCZOW I INNI (STAM)

Teatr TV prezentuje w poniedziałek 21.IV., o godz. 20.20, w programie I - telewizyjną adaptację sztuki Maksyma Gorkiego "Jegor Bułyczow i inni", w reżyserii Zygmunta Hübnera.
"Jegora Bułyczowa" napisał radziecki dramaturg w roku 1932, na dwa lata przed śmiercią, jako jedno z ogniw całego cyklu dramatów o rewolucji i jednocześnie jako jeden ze swoich ostatnich utworów. Stąd dramat ten stanowi już w pełni dojrzałą ideowo i artystycznie realizację Gorkiego - panoramę życia ówczesnej Rosji, w latach 1916-1917.
Jegor Bułyczow jest mocnym człowiekiem łapczywie garnącym ku sobie wszystkie rozkosze życia. Lubi pieniądze, nie przestrzegając skrupułów; lubi również kobiety. Owocami tych zamiłowań są: wielki majątek i dwie córki - Warwara z prawego łoża i uwielbiana Szura, dziecko pozamałżeńskie.
Nadchodzą niespokojne czasy pierwszej wojny światowej, która bezlitośnie obnaża słabość istniejących rządów. Oto jak te sprawy widzi Donat, oficjalista Bułyczowa: - Powiadam, że trudno carów nasycić ludem. Swoich nie ma czym karmić, a jeszcze chcemy obcych brać... Inaczej nie można zrozumieć po co się bijemy. I łoją nas właśnie za chciwość.
Odmiennie ocenia skutki wojny pop, ojciec Pawlin: - Wojny wszakoż nie tylko rujnują, ale i wzbogacają, zarówno doświadczenie, jak i... w ogóle...
I właśnie, gdy dla ludzi pokroju Bułyczowa otwierają się możliwości działania i bogacenia się, Jegora zwala z nóg choroba. Nie pomagają doktorzy. W obliczu wojny, która nieuchronnie wiedzie do rewolucji, pod wpływem fizycznego załamania wali się w gruzy światopogląd Bułyczowa. Łamie się jego wiara w Boga, w ogólny ład społeczny świata. Widzi fałsz i zakłamanie starego porządku w osobach jego najgorliwszych przedstawicieli - Pawlina i Melanii.
Wrogą i obcą staje mu się rodzina. Wszyscy oni krążą wokół coraz słabszego Bułyczowa ożywieni jedną myślą - przejęcia jego majątku. Walka Jegora o ocalenie zdrowia łączy się z pragnieniem odkrycia sensu ludzkiego istnienia, istniejącego porządku. Rzuca pytanie: - Cary, popy, gubernatorzy - po co oni są?!
Przychodzi moment, w którym Jegor wie, że nadchodzi śmierć. Krzyczy z rozpaczą: - Koniec świata! - świadomy, że wraz z nim niejako i cały jego mieszczański świat dogorywa. Z ulicy dobiega rewolucyjna pieśń.
W "Jegorze Bułyczowie", który to utwór był dla Gorkiego jednocześnie trybuną agitacji politycznej, ukazuje świat w zderzeniu z rewolucją, bohatera uwikłanego w konflikt; w formie artystycznej uderza pierwiastek epicki.
Obsada: T. Łomnicki, B. Majda, J. Żółkowska, I. Szewczyk, Z. Rysiówna, P. Fronczewski, A. Seniuk, A. Piszczatowski, B.. Pawlik, L. Ordon, T. Fijewski, F. Pieczka, M. Ławińska i inni.

SAMOTNY WŚRÓD SWOICH... (Irena Bołtuć)

28 IV br. JEGOR BUŁYCZOW Maksyma Gorkiego w reżyserii Zygmunta Hübnera z Tadeuszem Łomnickim w roli tytułowej.
"Jegor Bułyczow", napisany w roku 1932, należy do bardziej znanych utworów, wielkiego pisarza. W telewizji zobaczymy go już po raz czwarty, by przypomnieć spektakl z Janem Swiderskim z roku 1966, łódzkie przedstawienie z Feliksem Żukowskim z roku 1971, radzieckie widowisko z Michałem Uljanowem w ramach cyklu "Teatr TV na Świecie" z roku 1973... Jest to sztuka o upadku mieszczańskiego świata Bezsiemionowych i Bułyczowów, Dostigajewych i Żeleznowych, ukazanego niby w soczewce w historii kupca pierwszej gildii - Jegora Bułyczowa, umierającego na nieuleczalną chorobę. Czy choroba tego silnego, bezwzględnego człowieka miała być symbolem zagłady świata kupców i przemysłowców carskiej Rosji? Umierający człowiek jest samotny - rodzina czyha na jego śmierć, czekając na spadek. Samotność, wyobcowanie we własnym domu i własnym środowisku sprzyja generalnemu rozrachunkowi z odchodzącym światem. Przewartościowaniu tego, co stanowiło jego ostoję: a więc - władzy cara, wszechwładzy pieniądza, omamów religii. Bułyczow zawsze przerastał spój świat - żył pełnią życia, nieskrępowany żadnymi hamulcami. Dzisiaj przy nim pozostanie tylko przeklinana przez "prawowitą" rodzinę nieślubna córka, Szurka." Ono jedna rozumie tego dzikiego, gwałtownego, zbuntowanego człowieka, ale i ona go opuści, gdy za oknami zabrzmi pieśń jutra, pieśń nowego świata, pieśń rewolucji... A do tej nowej, innej przyszłości Bułyczow już nie umie znaleźć drogi. Do majątku doszedł przez bogaty ożenek i przez nie zawsze czyste interesy. Teraz już za późno, by wrócić do swoich, a środowisko kupieckie nie zaakceptowało go nigdy.
Kiedy pytano Gorkiego, jak pisać, od po wiedział: "Piszcie tak, jakbyście byli świadkami na odwiecznej rozprawie między prawdą a fałszem, jakby sędzia był najlepszym waszym przyjacielem, w którego sprawiedliwość wierzycie bezwzględnie i niczego przed nim nie chcecie, więcej - nie możecie ukrywać". Prawda Jegora Bułyczowa jest prawdą gorzką, ale Gorki niczego przed nami nie ukrywał...

JEGOR BUŁYCZOW

Teatr Telewizyjny przedstawi nam spektakl "Jegor Bułyczow i inni", adaptację znanej klasycznej pozycji Maksyma Gorkiego.
Motyw rozkładu rodziny mieszczańskiej pod naporem rewolucji - przewijający się w wielu utworach Gorkiego - znalazł najpełniejsze rozwinięcie właśnie w tym dramacie. W tragicznym konflikcie jednostki świadomej bankructwa swej klasy i niezdolnej do ostatecznego zerwania z nią. Sztuka napisana została przez Gorkiego w 1932 roku. Reżyseria: Zygmunt Hübner. Obsada: Jegor Bułyczow - Tadeusz Łomnicki, Ksenia - Bohdana Majda, Aleksandra - Joanna Ziółkowska, Wawra - Irena Szewczyk, ponadto w spektaklu zobaczymy: Zofię Rysiównę, Annę Seniuk, Bronisława Pawlika, Krzysztofa Majchrzaka i innych.
Emisja: 28.IV.1975 r., 20.20, program I.

JEGOR BUŁYCZOW W TELEWIZJI (peg)

Na poniedziałkowej scenie małego ekranu - nowa premiera. Telewizja przygotowała ją niejako na finał bogatej panoramy kultury radzieckiej, jaką blisko 1000 artystów Kraju Rad prezentuje przez 10 dni w całej Polsce.
"Jegor Bułyczow i inni" według dramatu Maksyma Gorkiego. Sztuka, jedna z ostatnich manifestacji ideowych pisarza, ogłoszona na kilka lat przed śmiercią. Dał w niej wspaniałą artystycznie panoramę życia Rosji lat 1916-17. Na telewizyjną scenę przysposobił tekst znany reżyser Zygmunt Hübner korzystając z przekładu Stanisława Brucza i Stanisława R. Dobrowolskiego. Scenografię zaprojektował Wojciech Sieciński. Obsada - znakomita. W tytułowej roli Tadeusz Łomnicki. Obok niego - Bohdana Majda, Joanna Żółkowska, Irena Szewczyk, Zofia Rysiówna, Piotr Fronczewski, Anna Seniuk, Andrzej Piszczatowski, Bronisław Pawlik, Lech Ordon, Eleonora Hardock, Bolesław Płotnicki, Stanisław Bieliński, Tadeusz Fijewski, Barbara Rachwalska, Franciszek Pieczka, Marta Ławińska, Krzysztof Majchrzak i Marek Lewandowski.

O PRZEDSTAWIENIU "JEGORA BUŁYCZOWA". MÓWI ZYGMUNT HÜBNER (Maria Śledzińska)

28 kwietnia na zakończenie Dni Kultury Radzieckiej, Scena Klasyczna Teatru Telewizji przedstawi sztukę "Jegor Bułyczow" Maksyma Gorkiego w reżyserii Zygmunta Hübnera. W przedstawieniu tym w roli tytułowej zobaczymy Tadeusza Łomnickiego, a obok niego - Zofię Rysiównę, Bohdanę Majdę, Bolesława Płotnickiego. Piotra Fronczewskiego, Joannę Żółkowską, Annę Seniuk i innych.
Rozmawiamy z reżyserem spektaklu.
- Mój "Jegor Bułyczow" nie jest pierwszą realizacją tej sztuki w telewizji, lecz bodajże trzecią czy nawet czwartą. Jest to jednak utwór, który można i który warto co jakiś czas przypominać telewidzom, tym bardziej, że widownia też się przecież zmienia. Przybywają wciąż młodzi, którzy obejrzą tę sztukę Gorkiego po raz pierwszy w życiu. Rola tytułowa w sztuce jest trudna i wymaga od wykonawcy wielkiego kunsztu aktorskiego. Dla mojego przedstawienia udało mi się pozyskać Tadeusza Łomnickiego, który jest jak gdyby stworzony dla zagrania tej roli.
"Jegor Bułyczow" - sztuka napisana już za czasów radzieckich, to jedno z najwybitniejszych dzieł Gorkiego, jednocześnie reprezentatywne dla całej twórczości tego autora. Akcja rozgrywa się jeszcze przed rewolucją, w okresie postępującego upadku caratu. Wątek polityczny jest w niej tłem dla wątku psychologicznego, obrazującego problem egzystencjalny człowieka wobec śmierci, wątek jednostkowy jest tu skontrastowany z politycznym: Jegor Bułyczow, kupiec-dorobkiewicz, związany z odchodzącym światem - umiera, a jednocześnie dookoła rodzi się coś nowego w sensie społecznym, co zapowiada zbliżającą się rewolucję.
Spektakl, który obejrzą państwo w telewizji 28 kwietnia, nie jest nowatorski w środkach, lecz raczej tradycyjny. Chociaż trudno wypowiadać mi się na ten temat obiektywnie, uważam że zostały w nim stworzone bardzo interesujące kreacje aktorskie i że gra aktorów powinna okazać się dużym atutem przedstawienia.
- Jakie ciekawsze realizacje repertuaru rosyjskiego ma Pan na swoim koncie?
- Chciałbym wspomnieć przede wszystkim o jednej rzeczy, a mianowicie o teatralnej adaptacji "Zbrodni i kary" Dostojewskiego, której dokonałem podczas mojej pracy w Teatrze Wybrzeże. Adaptacja ta została wykorzystana następnie w kilku teatrach w Polsce, a także w Jugosławii.