Teatr Telewizji

premiera 13 maja 1987

reżyseria i scenariusz – Magda Umer

przekład – Jerzy S.Sito

realizacja TV – Krzysztof Bobrowski

scenografia – Marek Lewandowski

obsada:

Abelard – Zygmunt Hübner

Heloiza – Krystyna Janda


HELOIZA I ABELARD (Dorota Buchwald)

Był jednym z największych filozofów średniowiecza, pionierem i twórcą nowych idei, genialnym myślicielem i nauczycielem o niezależnych poglądach, autorem filozofii scholastycznej opartej na logicznym i konsekwentnym systemie etyczno-teologicznym. Był także jednym z najwybitniejszych i najbardziej utalentowanych łacińskich poetów. Natura obdarzyła go hojnie. Bystry umysł, bujna fontazja, zamiłowanie do badań naukowych, różnorodne zdolności — wszystko to sprawiło, że w krótkim czasie zdobył wielką sławę i rozgłos. W swoich dziełach przerósł nie tylko sobie współczesnych, lecz także całe stulecie.
Ale Piotr Abelard, pomimo swej wielkości, pozostałby pewnie tylko martwym imieniem w jednej z wielu bardzo uczonych książek pokrytych grubą warstwą kurzu, gdyby nie spotkał na swojej drodze kobiety, która otoczyła jego postać czarem legendy i zapewniła mu żywą pamięć potomnych.
Pochodzenie Heloizy okryte jest tajemnicą. Przyjęło się uważać ją za siostrzenicę kanonika Fulberta, potomka starego rodu Montmorencych. Była najsłynniejszą kobietą średniowiecznej Francji, pierwszą świecką studentką, uczoną i miłośniczką literatury. Ich spotkanie nie było przypadkiem. Z logicznych założeń nauki Abelarda wynikało, że tylko taka kobieta może stać się obiektem jego kontrolowanej miłości. Pewnego dnia zastukał do domu Fulberta, proponując mu zajęcie się edukacją siostrzenicy w zamian za mieszkanie. Logika i miłość niewiele mają ze sobą wspólnego, więc dalsze wypadki potoczyły się jak na średniowieczny romans przystało — gwałtownie i dramatycznie.
Dzieje miłości Abelarda i Heloizy (pary umieszczanej obok Romea i Julii, Tristana i Izoldy) przedstawi Państwu w szczegółach autorka scenariusza i współreżyserka czwartkowego przedstawienia — Magda Umer. We wstępie, poprzedzającym właściwą część spektaklu, poznacie Państwo dzieje wielkiego i tragicznego uczucia, które wybuchło gwałtownie, krótko dawało szczęście, ale pozostawiło po sobie owoc wspaniały — piękną, żywą, wzruszającą, gorącą literaturę — ponad dwadzieścia listów pisanych przez oddalonych od siebie kochanków. Wspomnienia, rozważania o grzechu, o Bogu, egzegezy Pisma Świętego, napomnienia moralne, rejestr wzlotów i upadków duszy, hymn o nieustannie odnawiającej się miłości — wszystko to jest w tych listach. Krystyna Janda i Zygmunt Hübner użyczają bohaterom swoich postaci, głosów, osobowości z żarliwym przekonaniem,
że miłość Abelarda i Heloizy jest symbolem tych wartości, które „zawsze zielenią się młodością i trwają — poza granicę śmierci”. Gilson pisał: „Możemy im wierzyć, a nikt, kto im wierzy, nie potrafi osądzić ich równie surowo, jak oni osądzają się sami, ani nie będzie mógł im odmówić tej odrobiny miłości i litości, jakiej oczekują od nas, gdy czynią nam swe zwierzenia.
Dorota Buchwald
„Antena” nr 10, 28 lutego 1990

MIŁOŚĆ, KTÓRA PRZETRWAŁA ŚMIERĆ (E.K.)

Pierre Abelard był, pośród wybitnych filozofów średniowiecza, gwiazdą pierwszej wielkości. Mówi się o nim „płonący geniusz" i „Kartezjusz XII wieku". Oryginalna umysłowość, niebezpieczny dysputant, pionier nowych idei, a zarazem niespokojny duch i — jak.mówiono — ,,duchowy awanturnik". „Należy on do tych — sumowano — których nieomylny instynkt wiedzie wprost do niebezpiecznych zagadnień i odpowiedzi wywołujących protesty. Jest awanturnikiem ducha, odkrywcą ziem nieznanych, wyłącznie takich, do których prowadzi go instynkt pioniera".
Oczywiście, rozległość wiedzy i zalety ducha Abelarda budziły zawiść, nie tylko przeciwników intelektualnych i doktrynalnych. Wybujała osobowość filozofa, jego nadwrażliwość, brak pokory i szalona ambicja tym mocniej prowokowały przeciwników. Jego życie pełne było konfliktów, najpierw z nauczycielami — dla przykładu z Wilhelmem z
Champeaux — a potem z „mnisim pospólstwem" z opactwa w Saint-Gildas de Rhuys, którego był przełożonym. Być może, gdyby był mniej utalentowany, gdyby miał naturę mniej
nienależną, bardziej skłonną do kompromisów, jego życie układałoby się pomyślniej. A tak, cóż — zła gwiazda, adversa prava fortuna, towarzyszyła mu przez całe życie. Także w miłości.
Heloiza, z którą Abelarda złączył los, była siostrzenicą kanonika Fulberta, potomka słynnego rodu Montmorencych. W całej Francji znana była jej mądrość, wykształcenie zamiłowanie do nauk, co mocno wyróżniało ją spośród ówczesnych niewiast. Oczywiście, nie tylko zalety ducha i umysłu oczarowały Abelarda, także wielki urok Heloizy. Heloizy - kobiety z krwi i kości.
Ciekawe, że najpierw 40-letni Abelard wcale nie pragnął idealnej miłości, sam nazywał siebie — w chwili szczerości „famelicus lupus", „zgłodniałym wilkiem", dybiącym na niewinność i cześć pięknej Heloizy. Lecz miłość wybuchnęła z wielką siłą, kochankowie zamieszkali pod jednym dachem potem urodził się syn Astrolabiusz. Ale wkrótce wkracza na arenę opiekun Heloizy — kanonik Fulbert. W wyniku jego interwencji Abelard ląduje w opactwie św. Dionizego, a Heloiza - w klasztorze w Argenteuil. Przed nim było jeszcze wiele życiowych awantur, ona pozostała na zawsze w chłodnych murach klasztoru. Do końca jednak nie pogodziła się ze swym losem, rozłączeniem z kochankiem, z determinacją myślała także o sobie — mniszce: „Nie mogę spodziewać się żadnej nagrody od Boga — pisała ze smutkiem — przecież nigdy nie uczyniłam niczego z miłości do Boga".
Wieść niesie, że zostali pochowani we wspólnej mogile. Grobowiec na cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu jest dla wszystkich zwiedzających symbolem miłości, która — jak w przypadku Tristaina i Izoldy czy Romea i Julii — przetrwała śmierć.
Jeszcze jedną wersję tej przesławnej historii, tym razem będzie to inscenizacja dramatu Ronalda Duncana, wyreżyserowanym przez Magdę Umer i Krzysztofa Bobrowskiego, z Krystyną Jandą i Zygmuntem Hübnerem w rolach tytułowych, zobaczymy w środę 13 maja programie 2 o godzinie 21.45.
E.K.
„Antena” nr 20, 6 maja 1987